To zależy od tego jakie masz z nimi stosunki. Oczywiście dom winien być podzielony na 2 niezależne części: waszą i teściów. Odradzam podział w poziomie (czyli np dla was piętro , dla nich parter) z wiadomych względów :D :oops: (zwłaszcza drewniane stropy mogą skrzypieć :lol: ) Dochodzi jeśzcze sprawa działki.
Hejka. Jesteśmy małżeństwem od prawie pół roku.Mieszkamy z teściami,wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie,ale uznaliśmy,że tak będzie taniej i dla nas i dla nich-zwlaszcza,że w przyszłym roku max za 2 lata jest perspektywa ich
mamy małe mieszkanie w bloku, dwójkę maluchów a ja chce wtedy trochę odsapnąć po robocie, nacieszyć sie dziećmi czy poprostu poluzować galoty:D a oni nie mając zajęć, zainteresowan
zamieszkanie z teściami mój największy błąd, Rodzina i dziecko bez ogłoszeń - Forum Gdańsk, Gdynia, Sopot. Porozmawiaj o aktualnych problemach i radościach mieszkańców Trójmiasta.
Nię mogę mieć drugiego dziecka bo nie mam mieszkania a tak bardzo bym chciała. Przez Gość gość, Lipiec 15, 2014 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Napisano Maj 8, 2010. 2 lata temu moja dziś 22letnia córka urodziła dziecko. Wzięła ślub z ojcem dziecka. Przerwała też studia, pomimo, że z mężęm przekonywaliśmy ją, żeby tego nie
tsWG. fot. Fotolia Nie jesteś pewna, czy zdecydować się na wspólne mieszkanie z teściami? Sprawdź, jakie są plusy i minusy takiego rozwiązania. fot. Fotolia Ponad połowa młodych małżeństw nie ma własnego lokum. A że par, które są dopiero na dorobku, rzadko kiedy stać na wynajęcie choćby małej kawalerki, to - chcąc, nie chcąc - rozważają wprowadzenie się do jednych lub drugich rodziców. Ty zastanawiasz się nad możliwością wspólnego mieszkania z teściami? Łatwiej podejmiesz właściwą decyzję, gdy poznasz dobre i złe strony takiego rozwiązania. Wady i zalety mieszkania z teściami: Plusy wspólnego mieszkania z teściami To szansa dla ciebie i partnera, by oszczędzić trochę pieniędzy. Nawet jeśli będziecie dokładać rodzicom do czynszu, to i tak z pewnością wyniesie to znacznie mniej, niż gdybyście uiszczali opłaty za samodzielne mieszkanie. Teściowie mogą pomóc wam w opiece nad dzieckiem, gdy rodzina się powiększy. Większość dziadków, gdy tylko mają taką możliwość, chętnie przejmuje pieczę nad wnukami, kiedy młodzi chcą np. wyjść razem do znajomych czy kina. Jeśli teściowie są już ludźmi schorowanymi, w podeszłym wieku, to wasze zamieszkanie pod ich dachem znacznie ułatwi seniorom codzienną egzystencję. Poczują się po prostu bezpiecznie wiedząc, że ty lub mąż zawsze pomożecie im w sprzątaniu, gotowaniu czy robieniu zakupów. Minusy wspólnego mieszkania z teściami Trzeba się niestety liczyć się z ograniczeniem swojej prywatności i... intymności. Dla młodych jest to szczególnie dokuczliwe, gdy dwa (a niekiedy nawet trzy) pokolenia zamieszkują na małej przestrzeni. Bywa, że traci na tym ich życie erotyczne, ponieważ krępują się spontanicznie podejmować współżycie, mając rodziców za ścianą. Teściowie często nadmiernie wtrącają się do życia młodych. Krytykują np. ich sposób wychowywania dzieci, urządzenie pokoju czy styl gospodarowania pieniędzmi, co zazwyczaj rodzi napięcia, zatargi i konflikty pomiędzy bliskimi. Jeżeli partner jest typem maminsynka, który nie przeciął jeszcze łączącej go z matką pępowiny - nadmierna ingerencja teściowej w wasze życie może poważnie nadwerężyć wasze małżeństwo. Nie pozwól zatem, by ewentualne problemy narastały. Nawet te z pozoru błahe od razu sygnalizuj partnerowi i oczekuj od niego wsparcia. Autorka jest dziennikarką dwutygodników "Przyjaciółka" i "Pani Domu". Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA
Gdy dostałam wiadomość od Aśki, pierwsze co poczułam, to ogromny gniew. Byłam tak zbita z tropu i nie dowierzałam temu, co Aśka mi opisała, że dopiero po kilku wymianach mailowych uznałam, że to nie jest żadna ściema na potrzeby wyrzucenia z siebie żalu. To nie była fala narzekactwa z jej strony. To był autentyczny krzyk wywołany przez niemoc i niezgodę na opisaną sytuację, a jednocześnie brak wiary w to, że uda się wyjść z tej matni. Ponieważ to nie pierwszy mail, który otrzymałam w ostatnim półroczu dotyczący właśnie tej materii, a prawdopodobnie co najmniej setny [!], doszłam do wniosku, że czas spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć głośno to, co jeszcze głośno nie zostało wypowiedziane. Za moment powiem Wam, jak wygląda problem Aśki i za jej zgodą przytoczę tutaj kilka fragmentów maili. Najpierw jednak napiszę kilka słów wstępu, aby udowodnić, że to nie pieniactwo skłania mnie do pisania o tych sprawach i próba wywlekania brudów, a ogromny żal do niektórych osób nie znających swojego miejsca i roli w rodzinie. Czaj najwyższy, aby niektóre osoby zrozumiały, że największą szkodę wyrządzają nie dorosłym, a dzieciom właśnie, których dobro niby jest ich priorytetem. To może od początku. Bardzo doceniam wkład starszych pokoleń w nasze wychowanie. A właściwie w moje przede wszystkim, bo to na moim przykładzie mogę się oprzeć, aby nie być gołosłowną. Zarówno moi rodzice, jak i dziadkowie wykazali się niebywałą dojrzałością w wielu życiowych kwestiach. Wychowanie mnie i mojego rodzeństwa na ludzi dobrych, znających swoją wartość, otwartych i życzliwych było ich priorytetem, tak myślę. Udało im się. Udało im się zaszczepić w nas iskrę miłości, radości, mądrości. Patrząc na to z perspektywy czasu widzę, że swoje życie poświecili temu, aby wychować nas na fajnych ludzi. Naprawdę, fajnych. Co ciekawe, każdy z nich, a mam tutaj na myśli zarówno jednych i drugich dziadków, jak i moich rodziców, znał swoje miejsce w rodzinie. Ba! Znał swoje miejsce w drużynie, bo bezapelacyjnie tworzyliśmy pewnego rodzaju team. Ci, którzy mieli wychowywać, czyli rodzice, wychowywali. Ci, którzy mieli dzielić się z nami swoją mądrością i doświadczeniem, czyli dziadkowie, dzielili się nim. Nikt nie wchodził sobie w drogę. Nikt nikomu się w działkę nie wpieprzał, aby nie napisać dosadniej! Wszyscy szanowali się nawzajem i nie kopali pod sobą dołków. Gdy moi rodzice coś postanowili a propos mnie i mojego rodzeństwa, to dziadkowie brali to jako pewnik i wytyczną, której bezwzględnie się trzymali. Nie robili niczego na przekór ani „po złości” mimo że mogli z czymś się nie zgadzać. Wszyscy ze sobą rozmawiali [!], aby dzieciom nie fundować wychowawczego chaosu. Bo taki chaos to przekleństwo, powtarzam, przekleństwo! Patrzę na nich wszystkich z perspektywy czasu i widzę, że jestem szczęściarą! A konfrontując moje doświadczenia z doświadczeniami Aśki, o których za moment, jedne co mam ochotę zrobić, to Aśkę przytulić! Bo znalazła się w sytuacji patowej, przynajmniej na razie. Aśka napisała tak: „Magda, jestem strzępkiem nerwów. Nie wiem, gdzie mam się z tym udać. Nie wiem komu mam się poradzić. Czuję, że tonę. Tonę ja i toną moje dzieci! Toniemy, kurwa! […] Wydawało mi się, że jestem normalną matką i mam normalnych teściów. Tak, dobrze mi się wydawało. Moi teściowie, a właściwie głównie teściowa, to chodzący wąż jadowity, który kąsa wszystko, co nawinie mu się na drodze. […] Niestety od roku z nimi mieszkamy, a głównie to ja mieszkam z dziećmi, bo W. przyjeżdża do nas raz na 3 miesiące i nie wie jaki koszmar tutaj się uskutecznia, bo staram się mu o tym nie mówić, gdy przyjeżdża na 2-3 dni […]. Budujemy się. Został nam jeszcze rok do momentu, aż wyprowadzimy się od teściów. Widzę w kalendarzu „rok” a myślę „przekleństwo”! Na razie z kasą krucho. Bo a to to trzeba wykończyć, a to to trzeba do domu kupić. Wynajęcie mieszkania nie wchodzi w grę, tym bardziej, że mieszkamy w małej miejscowości, a w okolicach właściwie same domy. Nie pomagają prośby, próby normalnej rozmowy. Począwszy od samego rana, kiedy teściowa celowo wcześniej wstaje i budzi starszego, trzyletniego Syna, aby zrobić mu śniadanie. Przychodzi do nas, zabiera go i mówi, że ma dla niego coś ekstra. Tymczasem na stole leży na jego talerzyku pączek, paczka chrupek i kakao, od którego słodkości wykręci każdego. Nie mam siły tłumaczyć i prosić, że cukier to zło. Jak krowie na rowie tłumaczę, że jego brak apetytu bierze się właśnie z tego, że dostaje zabójcze dawki cukru! Nie pomaga! Ona twierdzi, że nie doceniam jej starań, a ona robi mu śniadanie! […] […] Kolejna sytuacja. Bierze starszaka na spacer. Bardzo doceniam! Ale to, co słyszę na mój temat z jego ust, kiedy synek wraca ze spaceru, to jedna wielka bzdura! Czy Ty rozumiesz, że ona analizuje z moim trzylatkiem i wmawia mu, że go najprawdopodobniej nie kocham, bo zabraniam mu jeść to, co ona dla niego przygotowała! Mogłabym wymieniać bez końca. Proszę o założenie mu czapeczki, to ją ściągnie. Jest na dworze upał, to ubierze go w dwa długie rękawy. Proszę o niewłączenie bajek, to mu bajki włączy. […] Podważa każdą moją decyzję! Myślałam, że postawiłam już sprawę jasno. Odbyłam z nią dwugodzinną rozmowę. Udawała na początku, że nie wie, o co chodzi, ale powiedziała, że pomyśli na tym. Nic nie dotarło! Nic. Rozpowiada wszystkim wokół, że jestem leniem, bo nie pracuję. A w domu mam maleństwo, przecież. Rzuciła plotę, że pewnie mam kogoś na boku, bo często jeździłam po świeże mleko i jajka do pobliskiej wsi. […] Co ja jej takiego zrobiłam? Co mam robić????? […] „ Czy Wy też czuliście cholerną wściekłość czytając powyższe fragmenty? Ja się cała trzęsę po raz kolejny. Czytam i nie wierzę, że dorosła kobieta może drugiej dorosłej kobiecie, matce swoich wnuków, zgotowywać takie piekło. Bo to trzeba nazwać po imieniu, to jest emocjonalne piekło i wychowawczy chaos. Czuję się zdecydowanie lepiej, kiedy wiem, że Aśka wreszcie zdecydowała podzielić się z mężem swoimi problemami i za dwa tygodnie wyprowadzają się od teściów. To pierwszy i najlepszy krok, jaki mogli zrobić! Bez względu na to, jakie stosunki nas łączą z ludźmi, od toksycznych ludzi musimy spieprzać. Spier… alać, wybaczcie! Wiem, że łatwo napisać, a trudniej zrobić. Jednak to, jaki oni mogą mieć na nas wpływ, szczególnie gdy się dzieli to samo mieszkanie, można przyrównać do psychicznego więzienia. W mojej rodzinie granice stawiam bardzo jasno, a początki z niektórymi osobami nie były łatwe ;-) Głęboko jednak wierzę, że stawianie granic od samego początku i niezgadzanie się na kompromisy w kwestiach dla nas kluczowych, szczególnie dotyczących wychowania dzieci, to podstawa. To fundament, na którym zbudujemy relacje. Niekoniecznie oparte na spijaniu sobie z dziubków, a raczej na wzajemnym szacunku i nie wpieprzaniu się drugiej osobie w rewiry, do których nie zostaliśmy zaproszeni. Chcę podkreślić bardzo stanowczo! To nie dziadkowie, pomimo ich wielkiej deklarowanej miłości do wnuków, są dla nich wychowawczym drogowskazem i wyrocznią. To rodzice mają przywilej i obowiązek w jednym decydować o wszystkim. Dziadkowie mogą jedynie się bacznie temu przyglądać a swoje uwagi mogą kulturalnie zgłaszać na osobności. Nie ma nic gorszego jak wychowawczy chaos, który niczego nie buduje a dzieli! Róbmy co do nas należy i szanujmy drugiego człowieka, po prostu! Znajmy swoje miejsce w szeregu. Tyle wystarczy, aby tworzyć zgrany team. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :*
Jeśli mąż i żona pójdą za sobą w ogień, to nawet najgorsza teściowa nie jest w stanie zniszczyć ich obiekt żartów – teściowa. To osoba, która zawsze wzbudza emocje. Jest jak pizza hawajska – rzadko pozostaje komuś obojętna. Albo ją kochasz, albo nienawidzisz. Dla jednych – druga mama. Dla innych, postać spędzająca sen z powiek, która zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze…Jak mądrze budować swoją relację z teściami? Gdzie stawiać granice? Zastanówmy się nad tym, przyglądając się historii dwóch i KrzysztofTrzy lata po ślubie, dwóch synów i… teściowa za ścianą. Julia nie ukrywa, że nie tak wyobrażała sobie bycie żoną. „Przez to, że mieszkam z teściową, jeszcze nie zaznałam w pełni radości małżeństwa i rodziny” – przyznaje. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że jej teściowej nie udało się zbudować trwałego małżeństwa.– Wielokrotnie widzę oznaki zazdrości z jej strony, że nasze małżeństwo jest raczej zgodne. Czasem odnoszę wrażenie, że gdyby nasz związek się rozpadł, byłoby to dla niej pocieszeniem, że nie tylko ona w życiu źle trafiła – zauważa z także:Czy teściowa jest moją mamą?Problemy w relacji ze swoją teściową dostrzega także Krzysztof. A konkretnie jeden problem, niezwykle powszechny – naruszanie autonomii młodego małżeństwa. Jak przyznaje mąż Julii, kłopoty zaczęły się już przed ślubem. I trwają do dziś. – Był moment, że poważnie zacząłem obawiać się, że jej ingerencja rozchwieje moje małżeństwo. Otóż teściowa wiedząc, że w bezpośredniej rozmowie ze mną nie przeforsuje swoich racji, jako medium próbowała wykorzystać moją żonę – Julii i Krzysztofa jak w soczewce skupia dwa, najczęściej spotykane problemy w relacjach na linii młodzi – teściowie. Pierwszy to wspólne mieszkanie. Drugi – brak jasno wytyczonych Ksawery Knotz – kapucyn, który pomógł tysiącom małżeństw, przypomina, że młodzi stanowią odrębną rodzinę. Nawet jeśli noszą to samo nazwisko: „Należy podkreślić, zwłaszcza w sytuacji wspólnego zamieszkania pod jednym dachem, że to od rodziców i teściów będzie zależało, czy tę odrębność ograniczą młodym tylko do «skrawka tapczanu», czy też pozwolą im na szerszą samodzielność”.*Kamila i MaciekSiedem lat po ślubie, dwoje dzieci i trzecie w drodze. Teściowej za ścianą brak, ale nie rozwiązuje to wszystkich problemów. Kamila nie ma złudzeń co do uczuć, jakie żywi wobec niej teściowa: „Mam świadomość, że mnie nie ją, że syn zawsze trzyma moja stronę i oddalił się od swojej pierwotnej rodziny” – to, Kamila stara się utrzymywać zdrowe relacje. Choć nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy teściowa ingeruje w wychowanie dzieci, co wywołuje u Kamili sporo stresu. „Nigdy nie mówię złego słowa na teściów przy dzieciach, choć nie ukrywam, że czasem cisną mi się na usta. Stresuję się, gdy teściowa nadmiernie rozpieszcza moje dzieci. I gdy wbrew naszej woli pozwala im na rzeczy, na które ja nie pozwalam” – także:Dziadkowie, rozpieszczajcie wnuki, ale nie róbcie im krzywdy!Poważnym problemem w tej relacji jest także spór o wartości. Mama Macieja nie akceptuje nawrócenia swojego syna i jego obecności w Kościele. Za tę sytuację obwinia synową. „Irytuje ją większa duchowość męża zainicjowana przeze mnie. Potrafi obmawiać mnie, dodając «matkę masz tylko jedną». Na szczęście – zauważa Kamila – dobra formacja przedślubna mojego męża, uchroniła nas przed próbami rozbicia naszej jedności”.Wyznaczyć graniceO. Ksawery Knotz wskazuje, że sposób na dobre relacje z teściami jest tylko jeden: jasne wyznaczenie granic, a następnie ich respektowanie. Przez obie strony. Kapucyn wymienia trzy składniki sukcesu:– Szczera rozmowa. Im szybciej, tym lepiej. Warto zaaranżować spotkanie specjalnie w tym celu i postawić sprawę jasno, zanim dojdzie do konfliktowych sytuacji. Jeśli już doszło – wyjaśnić je i wytłumaczyć jakie zachowania są akceptowalne, a jakie wywołują tylko nieporozumienia. By uniknąć niepotrzebnych emocji, dobrze jest, gdy na najtrudniejsze tematy każdy z małżonków rozmawia ze swoimi rodzicami na osobności. Jeśli rodzice zbyt mocno ingerują w życie młodych, łatwiej będzie im przyjąć krytyczne uwagi od własnego syna, niż od synowej.– Szacunek. Bez niego nie da się zbudować dobrych relacji. Potrzebny jest z jednej strony szacunek dla doświadczenia i opinii teściów, a z drugiej – dla odrębności młodego małżeństwa, które ma prawo wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. I ma prawo popełniać własne błędy.– Czas, który rodzice muszą dać dzieciom na to, by dojrzały do swoich nowych ról. Potrzebują czasu i wsparcia, by wypracować własne, unikatowe rytuały rodzinne i zbudować swoją a posłuszeństwoCzęsto mówi się: ich małżeństwo rozpadło się przez intrygi teściowej. A może rozpadło się, bo brakowało w nim jedności i stanięcia murem za swoim małżonkiem? Jeśli mąż i żona pójdą za sobą choćby w ogień, nawet najgorsza teściowa nie jest w stanie zniszczyć ich relacji. Warto posłuchać dobrej rady: „Syn musi wiedzieć, że przykazanie: «czcij ojca swego i matkę swoją», oznacza w przypadku dorosłych dzieci okazywanie szacunku, a nie posłuszeństwa rodzicom, tym bardziej wbrew własnej żonie”.**Fragmenty pochodzą z książki „Teściowie i młodzi. Jak to ma działać?”. K. Knotz OFMCap, A. Zajic, M. J. Wilkowie. Częstochowa 2013Czytaj także:Pierwsze święta u teściów? Spokojnie, mamy na to 5 sprawdzonych sposobów!
Dzień dobry... Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało. Ania Ślusarczyk (aniaslu) Zaloguj Zarejestruj Dzisiaj Dzień Ojca i z tej okazji zapraszam cię do wysłuchania rozmowy, której bohaterem jest Patrick Ney. Psycholog, doradca rodzicielski, tata dwóch córeczek, urodzony w Anglii, co w tej historii ma również znaczenie ;) Posłuchaj rozmowy Natomiast o 17:00 zapraszam Cię na live z Agnieszką Hyży - porozmawiamy o rodzicielstwie, macierzyństwie i oczywiście o ojcostwie. O tym co robić z "dobrymi radami". Dołącz reklama Starter tematu Sylwia3ss Rozpoczęty 18 Styczeń 2014 #1 Cześć 20 miesięczną 5 lat mieszkamy u budowę domu i nie bedziemy mogli sie wyprowadzić bo szkoda wywalać pieniądze na w tym,że moi teściowie chcieliby mieć ostatnie słowo jeśli chodzi o wychowanie i wszystko inne z córką to ze trzeba ja ubrać bo zimno,rozebrac bo wołam,żeby przyszła zjeść to za chwilę bo teraz bajke ogląda i będzie kontrola co córce innych niby drobnych rzeczy,które w końcu doprowadzaja mnie do się stawiać granice,że to ja jestem matką,ale jednak mam szacunek do tesciów tym bardziej,że mieszkamy w ich mam przez to pewności siebie jako jak czegoś jej zabronię to gdzies z tyłu głowy mysle sobie co na to tylko nie gadali za plecami,ze zła moze schizuję,ale chyba juz tak w to wsiąkłam,że wszystkim się byc bardziej pewną siebie matką wiedzieć ze dobrze czy ja może przesadzam? reklama #2 Ja jestem zdania, że świeżo upieczeni rodzice od początku powinni mieć, nawet wynajmowane, nawet kawalerkę, nawet komunalne, ale swoje. Nie wiem co Ci poradzić w Waszej sytuacji, jasne, że powinnaś im prosto powiedzieć,że nie życzysz sobie wtrącania się, ale znając teściów to różnie to odbiorą, i jeszcze będą źli.. #3 Musisz stawiac granice, ale tez spokojnie porozmawiac i wytlumaczyc swoje stanowisko tesciom. Jak sa normalni to sie nie obraza a jak nie no to trudno bo potem tylko Ty bedziesz sobie pluc w brode ze nie wychowalas tak jak chcialas. Wynajmowac sie nie oplaca zdecydowanie przy budowie domu. Chyba ze kogos na to stac. Jeszcze troche przetrwacie, ale rozmowa i sensowna argumentacja powinna rozwiazac problem (ale Twoj maz tez musi zajac stanowisko w tej sprawie). #4 Porozmawiaj z nimi, powiedz co Ci się nie podoba (delikatnie oczywiście) a potem bądź stanowcza i konsekwentna. Faktycznie, zatrudnianie opiekunki, gdy córką ma się kto zająć jest bez sensu, zresztą konflikt z teściami byłby wtedy pewny. #5 z pewnością nie przesadzasz stawiając granice i nie powinnaś się zbytnio przejmować tym że mogą cię obgadać na mieście, to wasze dziecko, z teściami tak to niestety bywa że lubią się wtrącać bo przecież wszystko wiedzą lepiej bo już swoje odchowali ;-) jedyne wyjście to zawsze podziękować za dobre rady, ale dodać że chcesz sama decydować, trzeba w tym znaleźć złoty środek, czyli z jednej strony podkreślać, że się szanuje pomoc i rady teściów a z drugiej podkreślać że jest się rodzicem i ostatnie zdanie należy do ciebie i męża ... to nigdy nie jest łatwe ale jak im zbyt dużo pozwolisz to całkiem cię zdominują co niekoniecznie będzie dobre dla dziecka, nasi rodzice i teściowie mają często dobre rady ale niestety większość opinii jest przestarzała i nie ma już dziś odniesienia :-( co istotne zawsze zanim coś powiesz zastanów się co to da i po co to robisz, tzn. jeżeli np. chodzi tylko o obejrzenie do końca bajki to faktycznie nic się nie stanie jeżeli poczekasz te 5 czy 10 minut, bo przecież nie chodzi tylko o to aby postawić na swoim tylko żeby myśleć o dziecku i o tym czy faktycznie stanie mu się krzywda gdy obejrzy tę bajkę do końca a zje troszkę później ;-) nie dajmy się zwariować bo wiadomo że ze względu na sytuację zawsze będziesz reagować nerwowo na każdą odpowiedź teściowej bez względu czy jest dobra czy zła ;-) doskonale cię rozumiem bo też mieszkam z teściami i z początku było gorzej ale jakoś moje powolne i ciągłe tłumaczenia dały efekt i dziś już wiedzą (przynajmniej teściowa bo teść jest niereformowalny ;-)) że to ja decyduję, oczywiście jak już coś tłumaczyłam to starałam się to robić w ten sposób, że mówiłam co konkretne zachowania dają i czego powinno się unikać a nie na zasadzie "ja jestem mama i to ja decyduję", po prostu tłumaczyłam dlaczego uważam że TAK (a nie inaczej) będzie lepiej ;-) oczywiście jeżeli chodzi o teścia to wciąż zdarzają się sytuacje że cokolwiek bym nie zrobiła to i tak zrobiłam źle ale po prostu nauczyłam się na to nie reagować ;-) w ogóle ;-) bo wiem że jemu i tak nie będzie pasowało więc nawet nie zaczynam dyskusji ;-) powodzenia wytrwałości i jak najszybszej wyprowadzki życzę ;-) #6 To ciężki temat. Dziadkowie zapominają, że to małe biegające dziecko nie jest ich, tylko ich syna, czy córki i wtedy rodzą się konflikty. Wystarczy rozmowa, lub po prostu zabranie dziecka od dziadków. Lub wyprowadzka na jakiś tani wynajem.
Po pierwsze należy ustalić kwestię wydatków. Mimo, że naturalnym jest fakt, iż rodzice raczej nie będą wymagać płacenia czynszu przez dzieci, to jednak prąd czy woda nie zużywają się same i wprost wypada uregulować sprawę opłaty mediów. Po drugie trzeba zdeklarować się, które obowiązki domowe będą wykonywane przez młodą parę, a które przez teściów. Ustala się to raczej z dnia na dzień, ale dobrze jest, kiedy rodzice widzą chęć pomocy zwłaszcza ze strony nowego członka ich rodziny. Jeśli zaś chodzi o przygotowywanie posiłków, to także wymaga to pewnych ustaleń. Nie każda teściowa lubi, gdy po jej kuchni panoszy się ktoś inny, z drugiej strony młodzi małżonkowie mają także prawo układać menu według własnych upodobań i jeść na przykład o innych porach dnia. Wszystko zatem jest kwestią dogadania się pomiędzy współlokatorami i przestrzegania ustalonych tym istnieją pewne zasady, których mieszkając z teściami trzeba absolutnie przestrzegać. Przede wszystkim należy tolerować niektóre przyzwyczajenia starszych. Nie zapominajmy, że to wciąż jest ich dom, w którym z pewnością chcą się czuć swobodnie. Niestety w myśl powiedzenia „starych drzew się nie przesadza” próba zmiany któregoś z teściów byłaby nie tylko daremna, ale mogłaby stać się również przyczynkiem do konfliktów. Poza tym uprzedzajmy rodziców o planowanych wizytach gości, pytając równocześnie, czy nie mają nic przeciwko. Teściowie mogą mieć przecież inne plany na wieczór niż wysłuchiwanie odgłosów dobrej zabawy zza ściany. Skoro zaś mowa o tym, co dzieje się „za ścianą” to pamiętajmy, aby żadne dźwięki z sypialni nowożeńców nie wprawiały nikogo w zakłopotanie. Kiedy zaś na świecie pojawią się dzieci to nie należy z kolei nadużywać dobroci teściów i wyręczać się nimi w opiece nad potomstwem, nawet jeśli czynią to bardzo chętnie. Ostatecznie przecież też nie każdego dnia muszą być dla nas całkowicie dyspozycyjni. I na koniec ostatnia rzecz: nie należy prosić teściów o stawanie po którejś ze stron w czasie konfliktu między małżonkami! Skutki takiego zachowania mogą być opłakane, kiedy młodzi dojdą już do zgody, lecz w ich pamięci pozostanie jakieś wypowiedziane przez któregoś ze starszych państwa zdanie czy opinia…Co myślicie o mieszkaniu z teściami pod jednym dachem? Zdecydowalibyście się na taki krok?
mieszkanie z tesciami a wychowanie dziecka